niedziela, 23 czerwca 2013

I’m still here: back online after a year without the internet by Paul Miller. Recenzjo-esej.

Jakiś czas temu natknąłem się na artykuł Paula Millera zamieszczony na theverge.com w który opisuje on ostatni rok swojego życia. Rok który spędził bez internetu.  Bez e-maila, bez fecebooka, bez Wikipedii, bez smartfona. Miller jest redaktorem dla The Verge, pisze głównie o technologiach, a samo theverge.com, istniejące od października 2011 roku, zajmuje się technologią i mediami.

Miller postanowił opuścić internet, odciąć się całkowicie. Chciał rzuć pracę i przeprowadzić się do domu rodziców, gdzie planował czytać, pisać i ogólnie mieć mnóstwo czasu wolnego.  The Verge postanowiło jednak zapłacić mu za ten „eksperyment” i nie musiał opuszczać Nowego Jorku. Kabel został odłączony 1 maja 2012 roku.  Po 365 dniach Paul wrócił i swoje doświadczenia opisał i opublikował w internecie w artykule pt. I’m still here: back online after a year without the internet. Co uderzające artykuł rozpoczyna się słowami

I was wrong.

Miller myślał, że ten rok “poza obiegiem” przyniesie jakieś prawdy objawione, zmieni coś w jego życiu w sposób drastyczny i diametralny. Tak się nie stało. Eksperyment zapoczątkowany przez poczucie wypalenia, przeświadczenie że internet nie jest dla człowieka stanem naturalnym został zakończony, ale Paul nie doznał iluminacji. Autor nie sugeruje, że wszyscy mają taki stosunek do internetu jak on, zarzuca sobie, że w sieci spędza za dużo czasu. Z rokiem bez internetu wiąże duże nadzieje.
Z początku wszystko układa się po jego myśli, chudnie, lepiej wygląda, pisze więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Bez ciągłego rozpraszania w postaci smartfona odnalazł czas na zauważenie innych ludzi. Kontakty społeczne pozbawionego facebooka i twittera człowieka muszą być wyłącznie bezpośrednie, osobiste. Paul był szczęśliwszym człowiekiem. Aspekt techniczny bezinternetowości także mu nie przeszkadzał. Papierowe mapy są całkiem wygodne w użyciu, bilety można kupić przez telefon.

But then I felt bad, because I never wrote back.

Lecz okazało się, że rzeczywistość może być tak samo przytłaczająca z internetem jak i bez niego.  Przeczytanie książki wymaga motywacji niezależnie od mocy sygnału wi-fi, wieczorne wyjście z przyjaciółmi wymaga tyle samo odwagi co wcześniej. Pod koniec 2012 Paul przestawił się na pasywną konsumpcję i wycofanie społeczne. Siedzi sam w domu, gra w gry i nie robi nic. Odkrył na nowo magię listów. Takich prawdziwych, papierowych. Otrzymał ich wiele, lecz nie odpisał na żaden.

But without the internet, it’s certainly harder to find people.

W dobie wszechobecnych mediów społecznościowych, większość kontaktów międzyludzkich odbywa się przy pomocy internetu. Miller zwraca uwagę, że bez internetu nie może skypować ze swoją siostrzenicą, znajomym, który mieszka w Chinach kontakt jest także praktycznie niemożliwy. Jest mnóstwo rzeczywistego w wirtualnym i wirtualnego w rzeczywistym. Dwie płaszczyzny – internet i świat rzeczywisty – przenikają się. Dobrowolne życie bez internetu jest samoświadomym pozbawianiem się części rzeczywistości. Jak pisze Paul: So much ink has been spilled deriding the false concept of a "Facebook friend," but I can tell you that a "Facebook friend" is better than nothing.

But the internet isn't an individual pursuit, it's something we do with each other.

Całe gadanie o tym jak internet niszczy kontakty międzyludzkie, upośledza współczesne społeczeństwo, które offline nie jest w stanie osiągnąć niczego nie jest prawdziwe. Internet jest tylko narzędziem, które jest przez nas wykorzystywane w sposób, który wymusza wręcz takie rozumowanie. Ale to nie internet jest winny, tylko my sami. Paul wybrał się w podróż, w poszukiwaniu offline’owej tożsamości. To co znalazł nie spodobało mu się. Okazało się, że to co twierdził, internet mu zabiera, wszystkie złe rzeczy przypisywane internetowi nie są winą sieci, a Paula. Bez internetu Paul jest tym samym wypalonym, nieumotywowanym Paulem, który kiedy z sieci korzystał miał na co zrzucać winę. Teraz okazuje się, że winny jest on sam.  Z powrotem do sieci Miller nie ma wielkich nadziei na odrodzenie, wielką przemianę. Spodziewa się po sobie tych samych błedów.

But at least I’ll be connected.




0 komentarze:

Prześlij komentarz